Ostatnio spotkałem
pewną osobę. Świetnie nam się rozmawiało, okazało się, że skądś mnie
kojarzyła, później powiedziałem, skąd może i sobie przypomniała. Poziom przekazywanych informacji wysoki. O różnych Objawieniach - a to w Buenos Aires, a to gdzieś, a to w Quito - ciekawie, o Buenos Aires nie wiedziałem. Był z kolegą. Byliśmy wszyscy w zamkniętym pomieszczeniu. Rozmawiałem z kolegą tej osoby, ta osoba była obok, ale coś musiała poczynić za zamkniętymi drzwiami. Kolega ów spytał się, z kim przybyłem, a ja, że z rycerzami Chrystusa Króla. I się zaczęło...
Gdy już mogła wyjść zza drzwi, rozpoczęła tłumaczenie. (Zaznaczam: nie cytuję, lecz parafrazuję.):
- Ksiądz Natanek źle czyni, bo jest nieposłuszny biskupom.
Milczę.
- Ale Ty nie widzisz, że oni są chorzy umysłowo? Że ksiądz Natanek jest chory umysłowo?
- Nie, nie widzę tego.
- U Świętej siostry Faustyny w Dzienniczku było napisane o posłuszeństwie, że Pan Jezus mówi [coś zacytował, nie pamiętam, co].
- Tak, ale jest hierarchia posłuszeństwa. Najpierw trzeba być posłusznym Bogu, potem Kościołowi, następnie, Tradycji Kościoła, po tym Pismu Świętemu, prawu kościelnemu i dopiero wtedy biskupowi.
- Ale kto tak powiedział?
- Ksiądz profesor Piotr Maria Natanek - odrzekłem, zdając sobie sprawę, że to tylko jedno źródło, więc już jeden punkt oddałem rywalowi.
- Nie.
- Ale to logiczne.
- Nie, to nie jest logiczne. - skończyła, nie tłumacząc zapewne, dlaczego logiczną drabina posłuszeństwa nie jest. I tu punkt dla mnie. Zapewne, bowiem za chwilę znowu coś do mnie mówiła, ale wówczas wychodziliśmy z łazienki, na prośbę jej kolegi. A na zewnątrz pomieszczenia było już nieco gwarno i tłoczno - chwała Bogu! Pożegnaliśmy się, bo kolega zakomunikował, że już trwa pewna rzecz, więc akurat, również chwała Bogu, rozdzieliliśmy się, idąc na to samo wydarzenie innymi drogami, hehe...
A dlaczego dwukrotnie zapisałem ,, chwała Bogu "? Zabolało mnie. Sam rycerzem Chrystusa Króla nie jestem, ale zdecydowanie bronię księdza Piotra i jego organizacji. Uważam, iż to najlepsza organizacja militarna pod względem duchowym w kraju. Atoli znowu zacząłem mieć wątpliwości:
- A może on ma rację. Wielu tak mówi. Ale wielu też mówi, że charyzmatyków należy tępić; że z pewnego środowiska tradycyjnego należy odejść, bo tam nienawiść; że ja przeciw biskupom występuję; że jestem heretykiem, bo chodzę na Novus Ordo Missae...
Wtedy sobie jednak przypominałem, aż myśl ta uspokoiła wszelkie me wątpliwości i przyniosła ukojenie:
- Zaraz, zaraz. Ale suma sumarum, spośród wszystkich argumentów, liczy się już tylko jeden - uwierzyłem miłości...
Uwierzyłem miłości, bo wśród rycerzy jest osoba, którą zesłał mi Bóg Ojciec i Matka Boża i która mi przekazuje tak wiele ich Miłości. I jeszcze kilka osób, również będących rycerzami, które znam i także tę miłość przekazują. Tak, ukojenie prawdy... Tak, ukojenie Miłości...
I teraz, po tej osobistej historii, z którą się z Wami dzielę, Kochani, pora na poważniejszy ton. Mianowicie, na odpowiedź na postawione na początku artykułu pytania.