Wezbrane potoki
posmugujące na wietrze
wzniesione piaski
w swe tańce odwieczne
szelest skrzydeł tysiąca stworzeń
Wspomnienie ostatnich promieni słońca
w szkarłatnej poświacie żalu
wybijającego się z ludzkiego wnętrza
pod wpływem nagłego czaru
wywołanego poprzez odzew życia
z kwitnącego nieopodal kwiatami sadu
a jednak uwikłanego cierniami...
Wtem co się nie zerwie
nie poniesie przebicia dźwiękami
kieby burza się niby rozleje
rzucając wszędy swymi błyskami
staczając za burty żeglarzy
rozpalając w lesie i domach pożary...
A nagle
cisza
brzdęk burzy już dawno ustaje
morskie fale stukają o brzeg
roznosząc przy tym szkielety
zapomniane twarze ludzi
w cichym obrazku
na zawsze
na wieki...