Strony

Dobre przykłady, który mnie ukształtowały: O przeklinaniu i mowie, która pokrzepia, czyli przykład pani Leokadii - Norbert Polak

   Mistyczka Leokadia zawsze mówiła, że jeśli ktoś używa wulgaryzmów, to przeklina Boga. Skoro zaś przeklina Stwórcę człowieka, to przeklina i samego człowieka. Równocześnie jej słowa były niczym miód...

   Babcia Leokadia, pozwalam sobie mówić, gdyż takie łączyły mnie z nią relacje, choć za życia mówiłem do niej per Pani Leokadio, walczyła sama z sobą. Jednak nie walczyła na zasadzie, że się męczyła i nic z tym nie robiła. Głęboko wierzę, że w Sakramencie Pokuty i Pojednania, przepraszała Boga za swe emocjonalne uniesienia. Oczywiście nie za to, że przeszywała ją głęboka boleść, gdy obrażano Pana Jezusa, gdy traktowano go niczym trzcinę, ciągle łamaną i deptaną przez ludzi ignorujących zasadę miłości i szacunku, którą jest i którą wyznacza Chrystus Pan.
   Bardzo przejmowała się sprawami młodzieży. Gdy widziała, jak chłopaki czy dziewczyny klną, nie mogła zrozumieć tej złości wylewającej się z ludzkiego i to jeszcze młodego języka. Podobnie reagowała na przeklinanie ludzi dorosłych. Pani Leokadia mówiła jasno i stanowczo: Kto przeklina, przeklina Boga. Ktoś by jednak zapytał: Jak to? Samo przeklinanie to od razu przeklinanie Boga? A czy nie jest ważne, dlaczego to czyni? I wobec czego lub kogo używa wulgaryzmów? Wówczas odpowiem pytaniem: Na co dał Ci Stwórca mowę? Czy po to, byś mielił jęzorem w prawo i w lewo, nie oglądając się, co rzeczesz, niczym menel po wódce? Zaprawdę, lepszym jest menel, niźli Ty, który będąc rzekomo człowiekiem inteligentnym, dopuszczasz się tak prostackiego użycia języka.
Wielką mądrość skrywała w sobie babcia Leokadia. Zwracała uwagę na to, co jest tak powszechną stroną życia człowieka - mówienie, pisanie, opowiadanie, wysłuchanie. Czyż bowiem czysta dusza może wysuwać z siebie rzeczy nieczyste? Czy dobre serce może komuś złorzeczyć?
   Do Leokadii Wójcik garnęła się młodzież. Ona sama chętnie ją przyjmowała. Słowa, które kierowała do każdego, czy to młodego czy starego, były zawsze pełne pokrzepienia, miłości, delikatności. Jak wyraziła się pani Ewa Łapińska: Jej słowa były jak balsam na moje serce... I tak było. Co niżej podpisany, żyjący świadek miłości i czystości, którą głosiła pani Leokadia całym swym życiem, potwierdza. Potwierdziłby również nasz serdeczny kolega, rozmówca i redaktor, pan Andrzej Żmirek.
   Przyznam, że nie przekonują mnie słowa ,,Nie przejmuj się''. Nie lubię czegoś takiego. Jestem typem zadaniowca - zadanie należy wykonać. Jednak jak ona wymawiała te słowa, uspokajałem się... Z jej dobrego, ogromnego serca, którym obdarowywała wszystkich, wypływała jakaś dziwna siła spokoju. Spokoju Chrystusowego.

PS: Na zdjęciu pani Leokadia to ta tryskająca uśmiechem, druga od prawej.

Więcej o życiu mistyczki Leokadii w artykule: https://isidorium.blogspot.com/2017/02/pena-miosci-i-swietosci-mistyczka_19.html