Strony

Wierszyk o sporze między nauk królowymi - Norbert Polak

Był sobie chłopiec,
co kochał co Boże
i życia znał koniec,
że nic nie pomoże,
jak Bóg na pierwszym
nie jest piedestale,
jak żywot pod Swym
nie jest panowaniem.
I stało się razu pewnego,
że udając się do szkoły
na lekcji przeraźliwego
usłyszał zdania tony:

,, Matma królową nauk! "
rzekł siebie pewnym
głosem nauczyciel
z liceum w Krakowie...
Dość mający tegoż potwora
co przedmiotem jest jak zmora,
(czyli matematyka materialistyczna,
nastawiona na duchowe zgliszcza)
chłopiec powziął decyzję, aby do znachora,
co z filozofii miał stopień majora,
udać się pospiesznie, choćby i w lesie
znaleźć tego, co mężem z Krakowa zwie się!
I ów znachor, co leczy intelektu rany,
przyjął gościnnie, podając herbaty,
jak to miał w zwyczaju, gościom swym miłym
i wnet, po relacji usłyszeniu, począł sędziwym
wzrokiem po lokalnej mgiełce przesuwać,
a z niedowierzaniem głową rześko poruszać
na wszelkie tylko strony, słuchając te doły
myśli człowieka błądzącej
i po całym świecie
rewolucję wlewającej
w umysły wielu swych młodych słuchaczy...
I rzekł przeto:
,, To nie matematyka,
ino filozofia!
Jest królową nauk
od dawna stanowione,
jak można nie rozkładać na czynniki
pierwsze przyswojone
wiadomości ze świata, aby ciąg logiczny
prawdziwie powstał,
a nie rozliczne,
bajki socjalistyczne. "
I wspomniał podówczas,
starodawną prawdę,
że filozofia służebnicą
pierwszą teologii,
 a nie inaczej,
jak sobie powie,
jakiś tam z ,, braci "...
I tak tu morał warto przekazywać,
uczyć o początkach świata powstania,
o przyczynie i celu prawdę ukazywać,
a nie środki prowadzić do wywyższania
nad Tego, co stworzył je mocą Swą przecie,
byś Ty je mógł dobrze używać Człowiecze.
A w oczach młodych być odczytywanym
jako mędrzec z harmonii krainy stałej,
co pierwej pokory praw zaistniałym
w kronikach teologii i filozofii spisanej,
tworzyła, rozwijała i rządziła się prawem.