Strony

Polska 1:1 Portugalia (karne 3:5)

   Brawo. Należy się Wam szacunek! Zostaniecie w naszych sercach! Stworzyliście kawał pięknej historii. Nie zapomnimy Wam tych pięknych chwil. Dziękujemy!

 Ciężko jest po takim meczu napisać coś sensownego, jeśli człowiek tak się utożsamia z tą drużyną. Przeżywa każdą akcję, krzyczy do odbiornika telewizyjnego w taki sposób, jakby się było na stadionie. Biega w mieszkaniu razem z Nimi i walczy o każdy centymetr boiska. Dobrze, spróbujmy.
   Nie będzie to jednak analiza czy coś w tym stylu. Przepraszam, ale nie stać mnie emocjonalnie na to. Krótki opis boiskowych wydarzeń to wszystko, co Wam mogę zaoferować.
   Zaczęliśmy fantastycznie. W drugiej minucie Piszczek zdecydował się na przerzut piłki na lewą stronę. Cedric źle obliczył lot piłki. Futbolówka trafiła na skrzydło do Grosickiego. Ten płasko dośrodkował w pole karne do Lewandowskiego i...GOL! Było fantastycznie. Po dwóch minutach prowadziliśmy z Portugalią! Wybuch emocji był nieprawdopodobny. Całe osiedle wpadło w szał! Oj, działo się! A to dopiero druga minuta. Następne minuty to ataki pozycyjne reprezentacji Portugalii, które kończyły się strzałami z dystansu. Głównie były one niecelne. Do 33 minuty. Wtedy Sanches, 19-latek, który za 35 milionów europejskiej waluty przeszedł do FC Bayern-u Monachium sprawił ogromny ból. Ładnie klepką zagrał z Nanim i uderzył z dystansu. Piłka otarła się o Grześka Krychowiaka i gol. 1:1. Z biegiem czasu zaczęliśmy przejmować inicjatywę.
   Druga połowa to spokojna gra obu drużyn, która nie przyniosła Nam zbyt wielu emocji. Efektem tego była dogrywka. Obie ekipy bardzo zmęczone, ale ostatkiem sił walczyły. Świetne okazje miał Ronaldo, który nie trafił w piłkę dwukrotnie. 120 minut zakończyło się remisem. Znowu czekały na Nas rzuty karne. Trener Adam Nawałka wyznaczył do wykonywania "jedenastek" tą samą piątkę, która dała Nam awans w meczu z reprezentacją Szwajcarii.
   Pierwszy do piłki podszedł Ronaldo. Strzał. Gol. 0:1. Potem Lewandowski. Strzał w prawo i GOL! 1:1. Następny strzał i gol. 1:2. Do drugiego karnego podszedł Milik. Strzelił pewnie pokonując Rui Patricio. 2:2. W trzeciej serii nie pomylił się Glik i było 3:3 po tym, jak Portugalczyk wykorzystał rzut karny. Następna "jedenastka" i Portugalia prowadziła 4:3. Do piłki podchodzi Jakub Błaszczykowski. Patrzymy jak idzie do piłki, potem ją ustawia, bierze rozpęd, wreszcie strzela i... ooo... szok! Bramkarz wyczuł Kubę i obronił. Ależ szok! Błaszczykowski strzelił tak samo jak cztery dni wcześniej. Trudno. Wszystko było w rękach Fabiańskiego. Stanął do pojedynku z Quaresmą. Zawodnik Portugalii uderzył, Łukasz wystawił rękę, ale gol. KONIEC! 3:5 w karnych. Odpadamy. Euro 2016 dla Nas się skończyło, ale to dopiero początek. Jesteśmy świadkami narodzin czekoś wielkiego. W końcu! Czekaliśmy na taką reprezentację 30 lat!!! 30 lat!!! Z dumą powiem, że w końcu doczekaliśmy się.
   Jakie wnioski wyciągniemy po Euro? Z pewnością nie jesteśmy już chłopcami do bicia. Popularny przez lata schemat mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor odchodzi w zapomnienie. Teraz to my rozdajemy karty na arenie międzynarodowej. Wielce prawdopodobne, że będziemy w pierwszym koszyku! Oznacza to, iż będziemy trafiać na teoretycznie słabszych rywali. Będziemy na równi z Hiszpanią, Niemcami, Francją, Włochami i wieloma innymi potęgami. Reprezentacja stworzyła monolit. Jest to grupa ludzi, która walczy o siebie. Pamiętacie obrazek z meczu ze Szwajcarią, jak Błaszczykowski stanął w obronie Lewandowskiego? Dopiero co, była afera, jak to się nie lubią!
   Wielkie słowa uznania dla trenera. Potrafił się porozumieć z zawodnikami, zgrać ich ze sobą. Stworzył coś niesamowitego, trudnego by wyrazić słowami.
   Dziękuje Wam chłopaki, za to Euro, za te emocje, piękne chwile, jakie dane Nam było przeżyć. Dziękuje też Tobie, Drogi Czytelniku, że chciało Ci się czytać moje teksty. Po prostu... DZIĘKUJĘ!