Strony

Polska 1:1 Szwajcaria (5:4 w karnych)

   Kuba PL pojechał w siną dal (hehe, żartuję - po prostu na pewne bardzo ważne spotkanie), więc ja go zastąpię.
   To będzie taki telegraficzny skrót.
   Grosicki robił
świetne rajdy na skrzydle. Pazdan znowu zagrał znakomicie i odważnie. Milik znowu prawie beznadziejnie (takie moje zdanie) - znowu marnował okazje do strzelenia bramki, choć raz na pewno ładnie podał. Raz my przyciskaliśmy Szwajcarów, a innym razem oni nas. Nasi rywale grali zwłaszcza na dośrodkowania, by uderzyć głową w światło bramki.
   I wreszcie, w 39 minucie, gdy Helveci znowu walczyli pod naszym polem karnym, wówczas jeden z nich uderzył głową, lecz Fabiański pewnie tę piłkę wyłapał. Od razu nieco niespodziewanie zagrał daleko na skrzydło do Grosickiego, Grosicki zrobił rajd, wdarł się między 4 czy 5 zawodników i gdy już wydawało się, że straci piłkę, wówczas jeszcze przejął ją w powietrzu i za chwilę dośrodkował. Jeden z naszych reprezentantów zamarkował uderzenie głową i piłka przeleciała do Błaszczykowskiego, który, będąc w ogóle nie krytym, strzelił gola, już drugiego na tym turnieju. I Błaszczykowski strzelił pomimo tego, że kilka minut wcześniej jeden z Helvetów groźnie nadepnął mu na nogę. A pamiętamy, że poprzedniego gola zdobył, jako zawodnik, który wszedł dopiero w drugiej połowie.
   Aliści to, co uczynił w 82 minucie Shaqiri, było niepowtarzalne...
https://youtu.be/IsQi7RTWAMQ?t=107
   I Szwajcarzy zaczęli nas cisnąć. Jednak dogrywka nie zmieniła wyniku. Zadecydowały rzuty karne. Jeden ze Szwajcarów przestrzelił. I tak wygraliśmy 5:4.

Źródło: Polsat Sport 2 HD